Aktualności

Jarosław Kaczyński: zrobię wszystko, żeby doprowadzić do porozumienia w najważniejszych dla Polski sprawach

Próby sugerowania, że prezydent jest odpowiedzialny za katastrofę, są rodzajem najskrajniejszej podłości. Marszałek Sejmu powinien wytłumaczyć się publicznie z przyjaźni z Palikotem i Drzewieckim. Nie podważam kwalifikacji Marka Belki, ale Komorowski powinien wstrzymać się z wysuwaniem jego kandydatury na szefa NBP, powiedział w drugiej części rozmowy dla portalu Onet.pl Jarosław Kaczyński. Z Jarosławem Kaczyńskim rozmawia Jacek Nizinkiewicz.

Jacek Nizinkiewicz: Panie premierze, kto jest współodpowiedzialny za rozpoczęcie wojny polsko – polskiej?

Jarosław Kaczyński:
Odpowiedź można znaleźć po przeczytaniu gazet, które ukazywały się przez miesiąc po 19 czerwca 2005 r. Tamtego dnia, ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu, w przemówieniu Donald Tusk bardzo gwałtownie zaatakował PiS, mówiąc w hali Torwaru: "Nie chcę i nie dopuszczę do tego, żeby Polską rządzili ludzie, którzy mówią, że nic nie może się udać, którzy uważają, że Polacy to naród aferzystów i złodziei".

J.N.: Dokładnie pamiętam prasę z tamtego okresu i wiem, że jedna i druga strona, czyli PO i PiS nie szczędziły sobie ciosów. Pamiętam też pańskie słowa o wszechobecnym układzie, KPP, Ubekistanie, dekomunizacji, czy pamiętne: „My jesteśmy tu, gdzie wtedy. Oni tam, gdzie stało ZOMO”, „Stanęła tutaj do walki w zwartym ordynku łże-elita III Rzeczypospolitej”, słowa o Stefanie Niesiołowskim, który, wg. pana, „sypał na pierwszym przesłuchaniu”. Pamiętamy atmosferę podziału społeczeństwa, słowa ludzi z pańskiego otoczenia o wykształciuchach, burej suce czy oskarżanie doktora G.

J.K.: Nie chcę panu cytować skrajnie obraźliwych wyrażeń, których używano względem nas, ale jedno jeszcze panu przypomnę: "Zachowujecie się, jak złodzieje walizek okradający pasażerów na tonącym statku". Chyba gorzej obrazić ludzi nie można, a to znowu sam Donald Tusk. Zostawmy już te porównania, te słowa padały, ale głęboko liczę na to, że więcej już nie padną. Na przełomie stycznia i lutego 2009 r. powiedziałem "przepraszam" na kongresie programowym PiS. Z drugiej strony nigdy nie usłyszałem przeprosin. Ale to nie jest najważniejsze, dziś wierzę, że to przeszłość, że to się skończyło.

J.N.: Nie chcę pana posądzać o plagiat, ale chyba Bronisław Komorowski pierwszy wystąpił z hasłem końca wojny polsko–polskiej.

J.K.: Jeżeli tak powiedział, to mam nadzieję, że nie będzie mnie więcej porównywał ze swoim przyjacielem z Biłgoraja. Chciałbym, żebyśmy mogli usiąść do rozmów nie na zasadzie, że jedna strona ma 100 proc. racji, a druga strona w ogóle. To jest nie do przyjęcia. Tak kompromisu się nie osiągnie. Porozmawiajmy merytorycznie, spierajmy się na argumenty, jest przecież kilka zasadniczych dla naszego kraju kwestii, co do których musimy się porozumieć.Jeżeli tak powiedział, to mam nadzieję, że nie będzie mnie więcej porównywał ze swoim przyjacielem z Biłgoraja. Chciałbym, żebyśmy mogli usiąść do rozmów nie na zasadzie, że jedna strona ma 100 proc. racji, a druga strona w ogóle. To jest nie do przyjęcia. Tak kompromisu się nie osiągnie. Porozmawiajmy merytorycznie, spierajmy się na argumenty, jest przecież kilka zasadniczych dla naszego kraju kwestii, co do których musimy się porozumieć.

Przeczytaj cały wywiad
Powrót do listy aktualności
Graficzna wersja strony